środa, 26 czerwca 2013

Symptom oszołomienia..

Czasem odkrycia naukowe, mogą prowadzić do oszołomienia i paraliżu umysłów ludzi nauki. To z kolei prowadzi do zjawiska "zamrażania wiedzy". Wilhelm Reich i rozwijana przez niego teoria orgonu, u jednych budzi uśmiech politowania, u innych zaciekawienie, a faktem jest, że rynek tzw. działek orgonowych, mających mieć "rzekomo" wpływ na zmianę pogody, ma się całkiem nieźle.

http://en.wikipedia.org/wiki/Wilhelm_Reich (cloudbusters)

W jednym z postów wspomniałem przykład koncentrowania uwagi w trakcie wykładu akademickiego. Dzisiaj podrzucam inny ciekawy materiał obrazujący to zjawisko - tak codzienne i wszechobecne, że należałoby raczej dociec, co już zostało odkryte i jest zakopane pod ziemią, z niewiadomych, albo zanadto wiadomych (jak np. patenty Nikoli Tesli czy odkrycia Waltera Russella, którymi się zajmuję) zjawisk.

Przykład szoku środowiskowego, obawy o utratę autorytetu połączonego z obawą o narażenie się na śmieszność..

http://www.youtube.com/watch?v=ym6POKL7020

Serdecznie pozdrawiam,

piątek, 21 czerwca 2013

A gdyby tak..

A gdyby tak zamiast miarowego pikania, przy przełączaniu się świateł sygnalizacji, z głośników leciał Chopin,  a w autobusie, zamiast upomnienia o ustąpieniu miejsca, ktoś ciepłym i serdecznym głosem opowiadał przeróżne dowcipy, choćby nawet były suche jak wiór.. ?


PS
Z innej mańki. Wiecie, że Kobiety w dynastii Piastów, leżały na Zdobywcach Północnego Atlantyku?
(W magazynie Wydawnictwa)




















Kto wie może i jest w tym ziarenko prawdy... Tajemniczy ten Mieszko Pierwszy..



















Pozdrawiam serdecznie,

niedziela, 16 czerwca 2013

Korporacje ŚMIECI




Mamy być ekologiczni, my jako społeczeństwo, ale i my personalnie, jednostkowo jako pożywka dla śmieciowych korporacji, które zbijają na nas kapitał.

        Jeszcze nie tak dawno problemu śmieci nie było, bo ich (tych śmieci) nie było. Na wsiach nic się nie marnowało. Wszystko było przerabiane, a w ostateczności resztki lądowały na gnojowisku i potem znowu wracały do naturalnego cyklu przetwarzania, bo śmieci były naturalne, nie było plasików. W miastach na zakupy chodziło się z siatką. Siatka to był genialny wynalazek. Każda kobieta miała siatkę przy sobie. Nie zajmowała w torebce damskiej dużo miejsca, zrobiona była z żyłki alb mocnej włóczki. Była wielokrotnego użytku, ba,   nawet bardzo wielokrotnego! cerowana i reperowania.


https://lh5.googleusercontent.com/6ekGX6q-TYwwMUZtA4mNirh-Akte9CaJqp1C2WDSMjESKod-6zuIUKVo5465fdLGpyT0RfrLzKH9eEP4Hh5TkS5K3Cs_gelWeSHiJ4meXGoxo2K1Djs1QrnUOA Jena z wersji siatki na zakupy

Taka siatka musiała być zawsze pod ręką, bo nigdy nie było wiadomo co akurat "rzucą" do sklepów.
Idąc do sklepu (nie mylić z supermarketem, sic!) zabierało się na wymianę butelki na mleko (również śmietanę i maślankę). Były to bardzo ekologiczne opakowania w przeciwieństwie do obecnych kartonowych, które przysparzają ogromnych kłopotów w segregacji śmieciowej.
Butelka na mleko i mniejsza na śmietanę.


 No bo takie kartonowe opakowanie jest  mieszaniną papieru (karton), metalu ( wyściółka w środku) i plastiku (zamknięcie). No i ja się pytam do jakiego kosza mam to k.... wrzucić, żeby segregacja była prawidłowa. Może trzeba takie opakowanie rozłożyć na czynniki pierwsze i wszystko oddzielnie segregować, bo jak nie, to opłaty za wywóz śmieci będą większe. I właśnie o to chodzi korporacjom śmieciowym. Będą polować na każde uchybienie w segregacji, aby zgodnie z prawem podnieść koszt wywozu. W tym celu w każdej gminie powstają nowe stanowiska pracy (kto za to płaci  - no  MY) dla osób uzbrojonych w aparaty fotograficzne i białe rękawiczki, które będę skrupulatnie zbierać dowody naszej winy. Paradoksalnie będziemy opłacać z naszych podatków tych , którzy będą dziać przeciw nam, a na korzyść korporacji. Z relacji mojego znajomego N.N przedsiębiorcy śmieciowego to wszystko to "lipa", bo większość śmieci i tak trafi pomieszana na jedno wysypisko, bowiem systemy segregacji, odzysku czy spalania nie są jeszcze w pełni gotowe (między innymi nowy zakład przetwórstwa śmieci mojego znajomego N.N). Nasuwa się zatem logiczne pytanie: Po co segregować? Odpowiedź brzmi: Żeby nabijać portfele korporacyjne.

 No ale dlaczego ja, i ile razy mam płacić za to samo?
Dawniej robiąc zakupy w sklepie na mojej ulicy, lub na moim osiedlu, zakupione produkty były pakowane, zawijane po prostu w papier. Moim ulubionym opakowaniem z tamtych czasów jest "tutka". Arkusz papieru odpowiednio zwinięty w stożek był doskonałym opakowaniem na wiele produktów. Poniżej wersja uboższa, czyli tutka z gazety (to było jedno z wielu zastosowań gazet, bo skoro nikt ich nie czytał, to jakoś trzeba było je spożytkować).





Tutka z gazety




W takiej tutce przynosiłem do domu cukierki albo moje ulubione kruche ciasteczka z cukrem. Tutka była za darmo! Mogłem potem albo ją spalić, albo oddać na makulaturę. Dziś kupując kruche ciasteczka z cukrem kupuję je w opakowaniu. Opakowanie składa się z: kartonika owiniętego celofanem, w środku plastikowa wytłoczka z ciasteczkami również owinięta celofanem. To wszystko jakby się mogło wydawać, po to aby produkt dotarł sterylny. A tak na prawdę, to za to opakowanie płacę kilka razy. Raz kupując ciasteczka, to ja płacę za to skomplikowane opakowanie (Por. "tutka"), potem muszę to opakowanie odpowiednio segregować i oczywiście zapłacić za wywóz tegoż,  potem, o ile do opakowanie trafi do spalarni i powstanie z niego energia cieplna, to będę mógł ją sobie kupić. Innymi słowy będę mógł zapłacić za to, za co już kilka razy płaciłem, na każdym etapie, pomnażając kapitał jakiejś tam korporacji zła
.Z zasad logiki i ekonomii, można by wnioskować, że skora kupiłem opakowanie i za nie zapłaciłem to jestem jego właścicielem i teoretycznie  mogę je sprzedać korporacjom, które przerobią je w programie recyklingu lub spalania. Okazuje się jednak , ze jest to myślenie niepoprawne,  niezgodne z przyjętymi i wytyczonym kierunkiem rozwoju korporacji.
         Wracam to pierwszego zdania tego wpisu: Mamy być ekologiczni.
Społeczeństwo ( w tym i ja)  zostało  uświadomione i przygotowane przez liczne kampanie  uświadamiające nas o konieczności segregacji śmieci, mając na uwadze ekologię i ochronę naszego środowiska naturalnego. Żyjemy  w demokratycznym kraju, więc jako świadomi obywatele mieliśmy prawo do własnych opinii w referendum i dyskusjach na ten temat. Mogliśmy się wypowiedzieć. Rzeczywiście, mogliśmy się wypowiedzieć a nawet wygadać i nagadać. Ale to wszystko, bo machina korporacyjna nie zwracała na to uwagi licząc już zyski. Referenda i dyskusje społeczne, konsultacje społeczne to największa "lipa", jaką  się nam wciska. Bo ile głosów,   tyle różnych opinii i nigdy nie ma zgodności. Więc tworzy się plany korporacyjna nie biorąc w ogóle pod uwagę opinii  publicznej, a wszystkie konsultacje są tylko dlatego, że formalnie mamy do nich prawo, i aby później móc powiedzieć, że: "W wyniku konsultacji społecznej i dla dobra społeczeństwa, mając na względzie poszanowanie opinii publicznej i w celu ochrony środowiska naturalnego wszyscy będziecie segregować śmieci".

To tyle.
Pisał śmieć, bo ja to śmieć w oczach korporacji.
Mimi






środa, 12 czerwca 2013

Szary paszport


Patrzy na równy tłumów marsz
Milczy wsłuchany w kroków huk, 
A mury rosną, rosną, rosną
Łańcuch kołysze się u stóp


Tożsamość to taka mała żaba. Zielona, lepka, w ciapki i z metką, paragonem i podatkiem.

Tożsamość, wolność i prawo do tożsamości... Chwytliwe a nawet chybotliwe tematy.

To-samość. "Toż to on - ten sam". Zastanawia mnie to, czy to mi jest potrzebna moja tożsamość, czy innym? Jak to jest?

Może poczucie tożsamości to poczucie kontinuum między wczoraj a dziś? A może raczej Jedność ze Stwórcą? A może bardziej diamentowo - poczucie - nie poczucie. Tak jak pustka jest nie pustką. Jest tylko zwana pustką, tak i tożsamość, jest ani nie tożsamością ani tożsamością. Jest tylko zwaną tożsamością?

A czym jest tożsamość narodowa? Na poziomie, na którym istnieje...

Z całą pewnością - jest to rodzaj ubezwłasnowolnienia. Pożądanego, albo niepożądanego, ale ubezwłasnowolnienia. Bo czy można, nie narażając się na konsekwencje, wyzbyć się obywatelstwa?
Przykładowo: czy można zrezygnować z obrony policji, na rzecz obrony samodzielnej?

Szary paszport - paszport bez obywatelstwa powinien zawierać podstawowe informacje o nas. Ktoś się oburzy... A przecież tolerujemy, zupełnie bez elementarnego zrozumienia rzeczy absurdalne - ładnie podane przez media. A to o czym mówię ma sens. Bo wolność ma sens.

Taki paszport to paszport ludzi wolnych... Bo skoro mamy wolność, powinniśmy mieć wybór także na tej płaszczyźnie. Nie powinna istnieć tożsamość przyrodzona, ale taka, która nam jest dana, ale której nie musimy przyjąć. Sęk w tym, by budować taki kraj, do którego każdy urodzony w nim, chce należeć.

Nie znajduję na politycznej mapie partii Polski, tej na którą warto oddać głos. Zatem politycznie - nie przynależę do RP. Sercem, jestem z nią. Jaka jest moja tożsamość? Kocham ten kraj, ale jestem "in between".

PS
Dzisiaj pod kancelaria premiera płonął kolejny człowiek..








Universe, Uniwersytet, Diversytet

Zakładając, że ludzki umysł, trzymając się takich pojęć jak "umysł", może w stanie skupienia chłonąć wiedzę maksymalnie do 45 minut, przeważnie nie więcej niż minut 30 - nasuwa się pytanie -czy forma zajęć uniwersyteckich nie powinna ulec zmianie?

Gdyby zadaniem naczelnym Uczelni było służyć wiedzy, to w świetle takiego odkrycia, rewolucja byłaby nieunikniona. Widzę oczami wyobraźni zmiany planu, rozgorączkowanych profesorów, którzy radzą, co z tym odkryciem zrobić...
A ono przeszło bez echa. 

Uniwersytet to firma. Największa nierzadko firma w regionie. Pracodawca zatrudniający tysiące pracowników. I trzeba o tym pamiętać, mieć to na uwadze. To korporacja - pieniądze, granty, dotacje, publikacje, wydawnictwo, badania, zlecenia, szkolenia, zaproszenia...

Znaleziono dowody, a żyjemy przecież w kulturze dowodu. Może lepiej byłoby zadać pytanie o to, czym właściwie jest dowód? Ile jest wart?

Nie zmieniło się nic. 

Swoją drogą ciekawe:

Universe - Unity+verse = Jedność Słowa. 

A przecież uniwersytet,  raczej namnaża pojęcia i hermetyczne mikrokosmosy znaczeń, które nie mogą być zrozumiane po za wąskim gronem "specjalistów". Uniwersytet to raczej deuniwersytet - Diversytet.

No... "moim zdaniem"

Serdecznie pozdrawiam, 

Dharma i drama

Myślę sobie, że całkiem zabawna jest niewielka różnica między słowem Dharma i Drama. Tak zwany fikuśny pas werbalnego pogranicza, w którym "hinduizm" czy buddyzm spotyka zachodni teatr. Granica pomiędzy uduchowionym wschodem, a steatralizowanym zachodem - Neorzymem. Tak materialistycznym i w tej swojej materii - zupełnie nierzeczywistym. Po Grecji zostały chyba tylko sandały a dług wdzięczności, spłacamy do dziś (z rezerwy walutowej).

Czekając w banku po odbiór karty, zostawionej w bankomacie, przeczytałem niewsa z tablicy LCD.
Oto w jakimś zachodnim, prestiżowym piśmie "amerykańscy naukowcy" ogłosili, że życie na ziemi, mogło powstać za sprawą komety. Przywiązanie do słów i materii, jako jedynego wymiaru egzystencji, to jakiś rodzaj zbyt głębokiej nieświadomości. Może i w tym jest jakaś wolność - ale niech nie będzie autorytatywną... Przypomina mi się S.Hawking, mimo deklarowanego ateizmu, chodzący raz w miesiącu do kościoła.

Może komuś wydaje się, że ewolucja obejmuje płaszczyzny werbalną i fizyczną. Mi wydaje się jednak, a piszę, że wydaje się, z czystej grzeczności. To wiedza... Zatem wiem, że Prawdziwa Przemiana jest niewerbalna i niefizyczna. To świadomość jedności. Pewność jedności wynikająca ze świadomości istnienia absolutu, w nas i po za nami, poszukiwanie go, porzucenie przywiązania do materii, porzucenia słowa jako medium myślenia, uczucie nieskończonej miłości i jedność.

                 Jedność. Po długiej drodze z dramy, do świadomości dharmy. Samsara XXI wieku?

wtorek, 4 czerwca 2013

KORPORACJA ZŁA



Korporacja ZŁA.

       Każdy z pewnością słyszał o preparacie Gold Omega 3.  Złote kapsułki szczęścia, wigoru, młodości i zdrowia. Któż z nas nie chce być długo młody i zdrowy. Młodość, dobra kondycja, wszelkiego rodzaju liftingi skóry, (zastanawiam się czy nie ma liftingu mózgu)   i wszystko co nam pozwala zachować młodość i długowieczność jest „trendy”,  tzn.  jest uwarunkowane kulturowo – globalnie poprzez media ( reklamy w prasie, TV, na stronach internetowych). Taka jest globalna moda bogatego społeczeństwa.  

 
 Gold Omega 3 To fantastyczny suplement wspomagający odporność organizmu i wzmacniający układ krążenia. Na oficjalnej stronie największego koncernu, zajmującego się pozyskiwaniem tego cennego oleju,  Copeinca czytamy takie slogany: respekt, exellance, humanity i responsability. Produkcja kwasów omega 3 to biznes wart miliardy dolarów. A jaka jest cena?
Od 1994 roku korporacja Copeinca okupuje większość wybrzeża Peru od miast Chimbote przez Lime do Pisco.  Środowisko naturalne,  powietrze, gleba i woda zostały całkowicie zniszczone.  Emisja szkodliwych gazów powoduje choroby i zgony dzieci i dorosłych w obszarach gdzie działają fabryki korporacji. Ścieki spływające bezpośrednio do oceanu  zabiły wszelkie życie na przestrzeni setek kilometrów, skażona ziemia jest nieurodzajna. Grabieżcza gospodarka korporacji opiera się na kłamstwie, obłudzie, hipokryzji i oszustwach. Pozorne  zatrudnienie miejscowej ludności,  w rzeczywistości pozbawiło ich jakiejkolwiek pracy.  W przeciągu kilkunastu lat miejscowa ludność   pozbawiona została swojej kultury, którą tworzyli i dzięki której trwali od tysięcy lat. Obszar  wybrzeża zawsze był dla mieszkańców źródłem pożywienia, podstawą ich  kultury,  tradycji rybackich. Przez tysiące lat kształtowali swoją tożsamość miejsca i przestrzeni. Obecnie zostali tego pozbawieni w wyniku działania korporacji dla których jedynym celem jest gromadzenie kapitału.
Aby przetrwać mieszkańcy wybrzeża zmuszeni są do pozyskiwania ze ścieków oleju na paliwo.


Arbeidere på nordkysten i Peru  (Foto: Harald Eraker/NRK)



 Po kilku latach kontaktu ze środkami skażonymi zaczynają chorować na ciężkie choroby skórne i dróg oddechowych, co  w wielu przypadkach prowadzi do śmierci.

 http://gfx.nrk.no/SsSq6HyZKmnWymaY1A0tMwNjQ8gLZOaGXbxNz07p66ag.jpg



 
Ceną  zdrowie i długowieczność, za komfort życia , snobizm i próżność bogatych społeczeństw jest śmierć i upodlenie biednych.
Jaki jest mechanizm działania?
Prawo krajów bogatych (cywilizowanych!?) zabrania budowania takich fabryk i pozyskiwania surowca (ryb) w sposób niekontrolowany. Ale prawo biednego Peru jest inne. Tam wolno to, czego nie wolno w Europie. Korporacje takie jak Copeinca ( oficjalnie norweska, ale z kapitałem międzynarodowym) działają, do póki się opłaca potem pozostawiają wszystko i znikają.
Kiedyś się mówiło, ze wiedza to władza, a władza to wiedza. Dziś władza to kapitał i media! Dzięki mediom zwykły rybi TRAN (czytaj: Gold Omega 3) znany i spożywany do setek lat, dziś sprzedawany pod postacią złotej cudownej kapsułki życia  wart jest dla korporacji miliardy dolarów. A reszta się nie liczy!
Zastanawiające jest to, jak we współczesnym świeci, w którym wszystko wiemy, bo jesteśmy doskonale poinformowani, jako społeczeństwo informacyjne,  gdzie wszystko jest pod globalna kontrolą ONZ, UESCO i Światowych Organizacji Zdrowia, Obrońców Praw Człowieka i innych Greenpeace-ów, dzieje się to co się dziej i nikt z tym nic nie może zrobić. Można przypuszczać, ze wiemy to, co właśnie mamy (powinniśmy) wiedzieć za zgodą „dostarczycieli” informacji. Może też jest i tak, że po prosty nie chcemy wiedzieć wszystkiego aby mam się przypadkiem nie „odbiła” właśnie połykana złota kapsułka długowieczności.
 Copeinca to tylko jeden przykład.  Podobnych korporacji na świecie jest wiele. Działają tam ( Ameryka Łacińska, Afryka, Indie…)  gdzie prawo jest „giętkie” lub przekupne. Gdzie chciwość  lokalnej władzy zabija człowieka w człowieku. 


Mimi
c.d.n

czwartek, 30 maja 2013

Społeczeństwo informacyjne cd.


Społeczeństwo informacyjne cd.

Oglądając TVN 24 zaobserwowałem , ze w tym samym czasie dokładnie w tej samej chwili jesteśmy atakowani ( bombardowani, zalewani) kilkunastoma różnymi wiadomościami.

Exemplum:



W tle mamy redaktora (1), (-rkę) który bez wątpienia jest autorytetem w wielu dziedzinach. Dotyczy to sportu, polityki, mody, motoryzacji, nowych trentów itd.  Słowem nieograniczony profesjonalizm i kompetencje. Czasem obok pojawi się rozmówca (2) lub dziennikarz z ternu(3) ( to bardzo ważne,  ponieważ taki dziennikarz z ternu pokazuję nam fakty na gorące, „jeszcze ciepłe”, tuż z miejsca zdarzenia, bo przecież to najważniejsze fakty, które musimy znać!  O ile dziennikarz z ternu może cos powiedzieć, to rozmówce już niewiele, gdyż ekspert i erudyta dziennikarz prowadzący  w jednej osobie zazwyczaj go zagaduje. Ale nie to jest ważne, ważne są fakty, które musimy znać! Na tym samym ekranie w tym samym czasie pojawiają się inne informacje. Niektóre ruchome inne statyczne. Na dolnym pasku(4) możemy przeczytać (  o ile nadążymy) inne informacje  nie mające związku z tematem podjętym przez prowadzącego.  Na pasku wyżej(5) przesuwają się jeszcze inne informacje, no bo musimy mieć fakty, jak najwięcej faktów. Kolejne informacje pojawiają się w ruchomym okienku(6) w lewym dolnym rogu czyli aktualny czas (6) i logo TVN(7) a okienku obok (8) jeszcze dwie inne informacje, przypominające io innym programie informacyjnym abyśmy ( nie daj Boże) nie zapomnieli o wieczornych faktach. U góry ekranu jeszcze dwie informacje(9). Wyliczyłem teraz tylko 9 różnych informacji  ( innego dnia naliczyłe 16 !)które, powinienem znać. Po 15 minutach takiego bombardowanie jestem zmęczony, rozdrażniony  i prawdę powiedziawszy nie wiem o czym była mowa 15 minut temu. No po prosty odstaję od społeczeństwa informacyjnego. Nie nadaję się, nie nadążam za  takim tempem konsumpcji wiedzy!

TVN 24 i stacja radiowa RMF FM uważają się za media najbardziej opiniotwórcze. Cokolwiek to nie znaczy, nie brzmi to dobrze. Jedyne skojarzenie , które mi się nasuwa to formowanie, albo modelownie opinii publicznej. Szerokie masy są albo zbyt leniwe na kształtowanie własnych poglądów albo zbyt łatwowierne, ufne w to co im się mówi.  Tak właściwie to o to właśnie chodzi. Mamy globalnie ,w ten sam sposób (podany w mediach) spędzać wolny czas. Mamy podziwiać tych samych celebrytów i oglądać te same filmy i mecze piłkarskie. A na weekendowego grilla jeść te same kiełbaski, tą samą karkówkę i pić to samo piwo. No i co ja biedny mogę począć, kiedy nie piję piwa, nie jem kiełbasek z grilla, nie oglądam seriali i nie podniecam się osobistym życiem (skandalami) celebrtyów i nie podzielam opinii opiniotwórczych mediów. Co dziennie w programach radiowych trwa to samo odliczanie. Już od dziewiątej  podają , ze jeszcze tylko kilka godzin w pracy. O 14.00 , ze już prawi praca skończona, ze jeszcze tylko godzina,  no góra dwie i jesteśmy wolni. To tak jakby praca była cierpieniem albo karą. Jak byśmy wszyscy jej unikali.  To tak jak by nasz dzień ograniczał się tylko do odliczania czasu do „fajrantu” . A kiedy już jesteśmy wolni to wpadamy w seriale, sport, Intrnet (tu są najświeższe informacje o naszych kochanych cele brytach).  Bo przecież nic innego nie potrafimy robić.

Co innego weekend. Już we wtorek zaczyna się odliczanie do weekendu. Co bieglejsi dziennikarze już odliczją kiedy będzie kolejny długi weekend. Jeszcze tylko kilaka dni i wolne ! Będziemy mogli udać się do naszych ulubionych centrów handlowych, spotkać tych samych znajomych i  porozmawiać.  Tu czujemy się swojsko. Wszystko jest nam dobrze znane, te same wystawy. Można połazić kila godzin potem coś zjeść u „naszego ulubionego Chińczyka” potem zakupy no i dzień poleciał. I bardzo dobrze. Bo nie mamy żadnego innego pomysłu na spędzanie wolnego czasu. Jak to dobrze , ze są centra handlowe. A wieczorem piwko, film albo mecz. Od poniedziałku znowu zacznie się odliczanka najpierw godzin do końca dnia pracy, a potem dni i godzin do naszego ukochanego weekendu.

„Żyć nie umierać” bo dzięki mediom wszystko mamy dokładnie zaplanowane. Wiemy co mamy wiedzieć, wiemy co mamy jeść i robić, kogo lubić,  a kogo nie.



Mimi

sobota, 25 maja 2013

społeczeństwo informacyjne cd.



Społeczeństwo informacyjne cd.
Żeby „wymusić” na słuchaczu radiowym słuchanie informacji,  a raczej ich błyskawiczną  konsumpcję  stacje radiowe uciekają się do metody, która polega na podawaniu na kilka minut przed wiadomościami komunikatu, że za chwile „najważniejsze wiadomości dla ciebie,  to co musisz wiedzieć, to co powinieneś wiedzieć, istotne wiadomości, fakty , które musisz poznać”. Czy ja naprawdę muszę? Czy mnie to interesuje?
Rano większość stacji radiowych podaje ten sam pakiet wiadomości.  Tak jakby był przygotowany przez jedna osobę (ewentualnie zespół) wielkie wszechmocne oko i ucho.  Kto, i jakim prawem  decyduje o tym?  Kto może powiedzieć, że to jest dla mnie ważne? Kto może za mnie decydować? Czy to w ogóle jest ważne,  i co to znaczy „ważne” czyli potrzebne.  Widomości o tym, jak były policjant w nocy oblał benzyną i podpalił swoją niewierną  żonę. A może ważne jest to,  że dwoje dorosłych ludzi podczas nocnej  libacji „po pijaku” zabawiali się rzucając do siebie rocznym dzieckiem?   To są wiadomości podawane w ciągu dnia i słuchają tego również dzieci - nic nie rozumiejąc. Nikogo to nie obchodzi no bo przecież są to najważniejsze wiadomości dla ciebie, fakty które musisz poznać. Jeśli nie uda nam się wysłuchać tych istotnych faktów podawanych przez radio, bo akurat poszliśmy po kawę, to nie musimy od razu rozpaczać i tragizować,  ze coś nas ominęło.  Przecież  to w dowolnej chwili , to samo możemy uzyskać w  permanentnym dystrybutorze wiadomości np. stronawww. wp.  Tu jesteśmy dokładnie informowani co jest dla nas ważne, ale musimy wszystko szybko czytać ( czytaj : konsumować) bo za chwilę są już nowe newsy, musimy zatem natychmiast wybierać, bo tu nie ma czasu na refleksję, no bo i po co. Chodzi o to aby „wpakować” w nas jak najwięcej i jak najszybciej tego o czym ktoś inny zdecydował czy jest ważne czy nie.
Oprócz tych istotnych, ważnych faktów  dziennikarze radiowi podają bezmyślnie wiadomości głupie i nieprawdziwe. Przykład pierwszy: Miał miejsce wypadek. W wypadku uczestniczyły dwa samochody i tu następuje dokładny opis. Samochód typu wan, marki Ford, niebieski staranował  białego fiata Punto. O ile podanie marki samochodu i typu może nam dopomóc w wizualizacji zdarzenia, wiadomo durzy solidniejszy, mały słaby więc tam są ofiary. To mogę zrozumieć. Ale podawanie kolorów samochodów ??!! Jaki to może mieć wpływ na przebieg kolizji? No nie wiem. Być może współczesna kryminalistyka dysponuje  nowymi metodami analiz. Dla mnie to dowód na głupotę i bezmyślność. Ciągłe powielanie idiotycznych schematów informacyjnych nad którymi nikt się nie zastanawia. No nie wiem, może jestem w błędzie.
Miały być przykłady informacji głupich (patrz wyżej) i nieprawdziwych (patrz niżej).
Gdyby to zaobserwował jeden raz, to bym o tym nie pisał, ale sytuacja miała miejsce kilkanaście razy w ciągu krótkiego czasu i w dodatku powtarza się. Żeby dojechać do centrum Torunia i nie spóźnić się (na przykład na zajęcia) musze jechac z Nieszawki przez most, a to nie lada wyczyn. Dlatego przed wyjazdem starałem się słuchać  w radio informacji o korkach. Miałem nadzieję, ze rzetelne i sprawdzone komunikaty pozwolą mi zaplanować czas niezbędny na przejazd.  Nic bardzie mylnego. Zwątpiłem w prawdziwość wiadomości stojąc zupełnie sam(!?) na skrzyżowani tuż przed wjazdem na most, słysząc akurat w radio , ze korek na Poznańskie jest aż do Lidla. Taka sytuacja powtarzała się i powtarza.
Więc ja się pytam: Po co mi takie wiadomości?  Po co komu takie wiadomości. Oczywiście ktoś kto jedzie od  strony Rubinkowa „ ma to gdzieś” ale ktoś kto jedzie od Nieszawki może pomyśleć: O kurde , musze dodać gazu bo się spóźnię. A takie dodanie gazu może mieć różne konsekwencje. Rozjechany kot, potrącony rowerzysta,  dwie stówy i 5 punktów karnych. Kto za to odpowiada? Czy w ogóle jest jakaś odpowiedzialność (kogoś) za podawanie głupich i nie prawdziwych wiadomości?
Powtórzę zatem pytanie za Rogerem Watersem: „ Who needs informatios”?
Cdn.
Mimi

poniedziałek, 20 maja 2013

Społeczeństwo informacyjne.



Społeczeństwo informacyjne.


Kto potrzebuje informacji?  To pytanie zaczerpnąłem z solowej płyty Rogera Watersa (jakby ktoś nie wiedział to jest jeden z członków kultowej grupy PINK FLOYD pod tytułem  Radio K.A.O.S.
To pytanie dręczy mnie już od dłuższego czasu no bo przecież żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. Jesteśmy zalewani,  zasypywani, zarzucani w sposób ciągły różnego typu informacjami, których rzekomo potrzebujemy. Czyto ja potrzebuję informacji? Może i potrzebuję,  ale jakich? Wczasach kiedy dominowały gazety,  tygodniki i dzienniki zapotrzebowanie na informację było pozornie większe. Większe o tyle, ze potrzebowaliśmy w ten sposób się komunikować ze światem. Człowiek siadał wygodnie w fotelu brał świeżo zaparzoną kawkę albo kieliszeczek i sączył to tak samo jak sączył według własnej potrzeby informacje.Co ważne mógł się skoncentrować na tym co czyta, mógł się na chwilę zatrzymać, dać sobie czas na refleksję i zadumę nad przeczytanym fragmentem. Czerpał informacje według własnych potrzeb. No ale świat się zmienia teraz czytamy mniej bo mamy inne źródła informacji (internet) które nas bombardują i zmuszają niejako do konsumowania informacji.
Nie przypadkowo wspomniałem o płycie Waters, bo jedeen z jego utworów ma tytuł: Who neads informations?  Dalej Wateres dochodzi do wniosku, że mind-numbing radi waves co można przetłumaczyć że fale radiowe( informacje) otępiają nas, paraliżują nasz umysł.. Ktoś powie no dobrze ale co w tym odkrywczego, co z tego , ze Radio jest jak ch.a.o.s.?  Biorąc pod uwagę obecna informacyjną  rzeczywistnoś to - nic. Ale jesli weźmiemy pod uwagę fakt, ze płyta i teksty powstały w 1987 roku !!! to warto sie zastanowić czy informacyjny chaos to coś nowego czy to już było tylko inaczej to odbieraliśmy.
Czy my potrzebujemy informacji? Nie, moim zdaniem to ktoś ( Korporacje zła) potrzebuje aby informacje do nas docierały,  i to za wszelką cenę, bo informacja nie jest już informacja tylko towarem o konkretnej wartości,  a raczej cenie bo często jest bez wartości.Cena to  to nie jest wartość to są różne pojęcia.

cdn.
Mimi